„Młode lwy” stają przed wyzwaniem poznawania samych siebie – Chiba Sensei

„Młode lwy” stają przed wyzwaniem poznawania samych siebie – Chiba Sensei analizuje mentalność nauczycieli. Artykuł oryginalnie opublikowany w magazynie „Sansho” w kwietniu 1987 roku.

Niezwykle trudnym jest utrzymanie właściwego nastawienia umysłu podczas procesu treningu. To właśnie nastawienie umysłu powinno zawierać shoshin – umysł początkującego, wraz z jego pełną dyscypliną i podejściem samo motywującym, nieustannie wzmacnianym i odświeżanym podczas penetracji każdej warstwy świadomości. Nie ma w tym wszystkim miejsca na jakąkolwiek stagnację.

Mówiąc ogólnie, osiągnięcie pełni fizycznego ucieleśnienia danej sztuki walki następuje w okolicy stopnia trzeci dan. Oczywiście przy założeniu odpowiedniego nagromadzenia włożonego wysiłku wraz z niezbędnym, właściwym poziomem treningu. Jak na ironię, jest to właśnie moment w którym rozwój wielu trenujących zostaje „zahamowany” i wpadają oni w stworzony przez samych siebie „kryzys”.

W tym okresie ich trening pozostaje w stanie bezwładności, bez świeżej motywacji, „osiadły” spokojnie po osiągnięciu mistrzowskiego poziomu obranego w „muskuły” techniki. Według mnie idealnym przykładem tej „powierzchownej” fazy jest to, kiedy widzę ciało  bez głębi wartości „wnętrza”.

Problemy związane z tym konkretnym etapem rozwoju są powszechnie widocznie wśród młodych instruktorów posiadających stopnie około trzeciego dana – ci, którzy zostali kiedyś nazwani „młodymi lwami”, „solą” młodego pokolenia Aikidoków, reprezentującą pełną prosperity przyszłość środowiska tej sztuki walki.

Niezwykle łatwym do zaprzepaszczenia jest to co miało się na początku bez konieczności ciągłego poddawania się samoocenie i nieustannego poszukiwania nowych inspiracji celem „odświeżenia” własnych przekonań. Jednym z powodów, przyczyniającym się do tego konkretnego problemu, jest rozpoczęcie procesu nauczania innych zbyt szybko bez świadomości tego,  w jakim dokładnie miejscu własnego rozwoju się znajduje.

O’Sensei powtarzał – „Jeśli ktoś rozpoczyna trening Aikido dzień wcześniej niż inni, może on lub ona, być nauczycielem dzień wcześniej od pozostałych”. Cóż za „waga” spoczywa w tych słowach, wyrażających prawdziwą szlachetność czym w swym założeniu ma być Aikido. Jednakże, równie ważne jest odwołanie się do innego aspektu słów O’Senseia. Mówił on bowiem: „Jeśli mój uczeń wykonał pięćdziesiąt kroków w przód, to ja muszę tych kroków wykonać sto”. Te słowa trzymają Aikido przy życiu i jego szlachetnej naturze.

Wielu młodych nauczycieli, tych którzy otwierają własne dojo i zaczynają uczyć bez zdolności do przeniesienia swej pełnej świadomości tego czym byli jako osoba nauczana, na bycie nauczycielem będzie się cofać, najczęściej bez wiedzy o tym że tak właśnie się dzieje.

Przerażającym jest fakt, iż taką tendencję da się zauważyć u osób trenujących ledwo kilka miesięcy. Dokonawszy analizy tego zjawiska stwierdzam, iż przyczynami są:

  1. Niedojrzałość głębi ich Aikido;
  2. Cofanie się w rozwoju lub utrata środowiska treningowego, w którym znajduje się dana osoba;
  3. Pozwalanie swemu „małemu” ego na odgrywanie roli nauczyciela bez zdawania sobie sprawy z ilości poświęceń, które trzeba ponieść, aby stać się nauczycielem i tego co wiąże się z takim przedsięwzięciem;
  4. Wiele innych procesów, takich jak proces starzenia się, przebyte kontuzje, sprawy rodzinne, problemy ze zdrowiem, niewłaściwa dieta itd.

Jakiekolwiek przyczyny czy też powody leżą u podstaw braku rozwoju i stagnacji w którą popadają młodzi nauczyciele, trzeba się z nimi obchodzić bardziej świadomie. Muszą być rozwiązywane na poziomie indywidualnym oraz zbiorowym poprzez dzielenie doświadczeń i wyzwań, które napotyka się jako nauczyciel.

Kiedy brytyjskie Aikikai napotkało ten problem, wraz z nauczycielami zaproponowaliśmy pomysł organizacji sesshin (okres intensywnej medytacji– przyp. Tłumacza), w celu stworzenia wspólnego gruntu, na którym mogłaby powstać zbiorcza baza pozwalająca na wymianę, mniej lub bardziej, zbiorczych doświadczeń. Podczas gdy wszystko musi zostać doświadczone na poziomie indywidualnym, to tylko poprzez wspólne starania da się stworzyć takie środowisko jak sesshin.

Nie powinniśmy zakładać z góry, że sesshin czy zazen, to sposób na rozwiązanie wyżej opisanego problemu. Mam jednak nadzieję iż mogą one doprowadzić do przeniesienia świadomości poza czysto fizyczne aspekty mistrzowskiego opanowania rzemiosła,  gdzieś gdzie można odnaleźć niewyczerpalne źródło inspiracji.

Tłumaczenie: Bartosz Domke